Vipassana – mój spacer po ciszy

Pojechałam, żeby stać się trochę święta. Liczyłam na oklaski. Właściwie już biły w moich uszach. Dudniły jak stado spłoszonych dzikich koni.

A jednak okazały się złudzeniem. Nie było dźwięków. Nie było żadnej widowni. Otuliła mnie cisza. Łapczywie pochłaniała kawałek po kawałku mojego ciała. Rozpulchniła każdy por mojej skóry i zaczęła sobie mościć we mnie gniazdko, jakby już za chwilę miały pojawić się młode.

Czytaj dalej

marzenia na pomostach

Jak to jest z tymi marzeniami?

Mam wrażenie, ze moje pokolenie nie ma z nimi łatwo.
Czasy walki o kilka rolek papieru toaletowego pamiętamy jedynie jako blade pojedyncze wspomnienia. A może nie pamiętamy ich już wcale. Jednak cały czas nosimy w sobie bolesną pustkę po tamtych czasach.

Gdy byliśmy dziećmi, nikt nawet nie próbował nauczyć nas marzyć.

Czytaj dalej