Vipassana – mój spacer po ciszy

Pojechałam, żeby stać się trochę święta. Liczyłam na oklaski. Właściwie już biły w moich uszach. Dudniły jak stado spłoszonych dzikich koni.

A jednak okazały się złudzeniem. Nie było dźwięków. Nie było żadnej widowni. Otuliła mnie cisza. Łapczywie pochłaniała kawałek po kawałku mojego ciała. Rozpulchniła każdy por mojej skóry i zaczęła sobie mościć we mnie gniazdko, jakby już za chwilę miały pojawić się młode.

Byłam ciszą. Rozlałam się.

W tej ciszy powolutku zaczęły pojawiać się dźwięki. Pojedyncze, delikatne, nieśmiało szukały sobie miejsca w wielkiej przestrzeni. Zapełniały ją coraz bardziej wyraźnie. Zjawiały się znikąd i były wszędzie. Najpiękniejsze z nich tworzyły melodie, które do tej pory zostały w mojej głowie. Stukot sztućców i kroki na starych drewnianych schodach układały dla mnie czułe piosenki.

W tej ciszy dźwięków na samym środku wielkiej przestrzeni byłam ja.

 Sama Ja wzięła mnie za rękę i poprowadziła do pobliskiego ogrodu. Rozejrzałam się. Znam to miejsce. Odwiedzam je, ale nie zdarza mi się po nim spacerować. Zazwyczaj biegnę, mknę spóźniona.

Teraz idę, a raczej sunę głaszcząc swoją obecnością mijane rośliny. Poznaję je na nowo. Moje dęby pocieszają ciepłą rozmową depresyjne chmury. Beztroskie brzozy szepczą coś do mnie w niezrozumiałym języku. Krzaki jaśminu krzyczą zapachem mojego dzieciństwa. Widziałam je już kiedyś wszystkie, ale nie potrafię sobie przypomnieć ich imion.

W końcu dotarłam do tej części ogrodu, którą od dawna ukrywałam przed sobą samą. Zieleń w tym miejscu przerażała. Słońce właściwie nie bywało, a ziemia rozstępowała się pod naciskiem stopy. Ugrzęzłam tam przez dłuższą chwilę i obejrzałam jeszcze raz kawałek po kawałku niechcianą część mojego życia. Wiły się przede mną konary jak stare wiedźmy w rytualnym tańcu. Przerażały swoją dziką energią, by po chwili ucichnąć i zacząć się zmniejszać pod naciskiem mojego spojrzenia.

Ułożyłam później te kruche, drobne gałązki przy wielkim kamieniu. Może zrobię z nich kiedyś ognisko.

IMG_9137

IMG_9142

Zdjęcia zostały zrobione na birmańskiej plaży w 2013 r

Jedna uwaga do wpisu “Vipassana – mój spacer po ciszy

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s